- Imię:
Elektra
- Miasto:
Piskorzyna
- Status:
Szuka domu
- Gatunek:
Koń
- Płeć:
Ona
- Wiek:
Dorosły
- Wielkość:
Średni
- Aktywność:
Aktywny
- Data dodania:
14 grudnia 2019
- Aktualizacja:
24 kwietnia 2021
TEN KOŃ JEST WYŁĄCZNIE DO ADOPCJI WIRTUALNEJ!
Elektra ur. 19.06.2009, w Tarze od 2009
Elektra to przemiła, gniada klacz. Jest bardzo kontaktowa, uwielbia ludzi. Pozwala się głaskać i pieścić – najchętniej w zamian za marchewkę. Przyszła na świat w ramach poczwórnej niespodzianki jaką zaserwował nam Golden, ogromny gniadosz wykupiony, gdy wraz z roczną klaczką Deltą miał trafić do rzeźni. Jej mamą jest Biała Tara. Tatuś naszej Elektry przybył do Tary jako kastrat – były właściciel zarzekał się, że koń jest wałachem, że już stał z klaczami i nic się z tego nie urodziło. Weterynarz przy pierwszych oględzinach fakt ten potwierdził.
Koniom kastrowanym “na wesoło” pozostawia się najądrza, przez co mimo kastracji nie tracą one animuszu, energii i często zachowań typowych dla ogierów. No i Golden taki był – bardziej “ogrowaty” od innych wałachów, często obskakiwał klacze na padoku, ale przecież znaliśmy już wcześniej takich kawalerów (np. Petrosa). Po kilku miesiącach cztery klacze zaczęły się wyraźnie zaokrąglać. Okazało się, że mamy “wpadkę”… Ogromne zaskoczenie i jednocześnie pytanie – jak to możliwe??
Wezwany weterynarz stwierdził, że koń w stresie przy chłopskim zabiegu kastracji zdołał uchronić jedno jądro “podciągając” je w głąb podbrzusza (wnętrostwo) i dokonujący kastracji po prostu je pominął. Koń został okaleczony na darmo… Aby mógł wrócić do stada trzeba było wykonać zabieg ponownie. Kastracja, tym razem wykonana przez doświadczonego lekarza weterynarii, przebiegła pomyślnie i już więcej niespodzianek od naszego Goldena nie było. Po Tarze brykały zaś radośnie malutkie źrebaki: Bruce, Dominik, Elektra i Jurek, teraz już dorosłe konie – urodzone z “wpadki” przez ludzkie kombinowanie.
Elektra ma się dobrze. Mieszka na wspólnym padoku z Goldenem, który w pewnym momencie musiał być odseparowany od stada, ponieważ nagle „oszalał” i zrobił się agresywny w stosunku do innych koni. Przez jakiś czas stał sam, aż do dnia, kiedy musieliśmy zwieźć z pastwisk Elektrę, ze względu na jej kilkakrotne ucieczki. Kiedy prowadziliśmy Elektrę na uwiązie i mijaliśmy z nią Goldena, zauważyliśmy wzajemne zainteresowanie koni sobą.
Obydwa rżały i obwąchiwały się przez płot. Wtedy zrodził się pomysł – po co separować dwa konie, skoro mogą one stać razem? Co prawda mieliśmy lekkie obawy przed tym jak zachowa się Golden – wszak to potężny i nieokiełznany rumak, a jego gabaryty budzą niemały respekt. Pomysł jednak okazał się bardzo trafiony. Elektra zaraz wyraźnie pokazała, kto na padoku rządzi. Od tamtej pory koniki są nierozłączne. Przyjedźcie ją odwiedzić, żeby mogła poznać i Was!