Mam już dom! :)
Tak trudno napisać ten post z prośbą o miłość i dom dla naszego Mleczka ❤️
Dlaczego trudno? Ze strachu, że wirus kociej białaczki przekreśli szanse tego ukochanego łobuza, na własną rodzinę i piękne w niej życie.
Mleczko to pięciomiesięczny, głuchy kocurek, którego wyratowaliśmy gdy maleńkim kocięciem był. Wówczas maleńki i słaby, niesłyszący, bezradny szkrab, dorastać musiał w odosobnieniu. Nie mógł mieć kontaktu ze zdrowymi kotami. 😞 Staraliśmy się zastąpić mu kocią rodzinę, ale to niewykonalne, zwłaszcza gdy nie dość jest czasu, który można takiej samotnej istotce poświęcać.
Gdy minęła nadzieja na negatywny wynik testu (odczekaliśmy odpowiedni czas nie łącząc Mleczka ani z kotami zdrowymi, ani z "felvkami"), gdy bezwzględny wynik FeLV + nadszedł i roztrzaskał nam serca, przenieśliśmy małego do jedynego domu tymczasowego dla kotków białaczkowych, jaki mamy w swoich szeregach.
Okazało się, że energia, która wprost roznosi malca, jest szalenie trudna do zaakceptowania dla reszty kocich mieszkańców, zwłaszcza, że to nie młodzież już. 😞 I tak, nasz wychuchany, ukochany i wręcz do przesady wycałowywany Mleczko rozpoczął kolejny rozdział życia w izolacji. Większość czasu spędza zamknięty w kuchni, by nie stresować swą nachalną potrzebą kontaktu, innych kotów w DT.
Podobno nie jest już taki miziasty jak dawniej, choć nadal wzięty na ręce, ułożony brzuszkiem do góry, mruczy i z ukontentowaniem pozwala się uściskiwać (taki rytuał stworzyli z pierwszą opiekunką).
Każdy kontakt z żywą istotą, to dla naszego głuszka tak wielka ekscytacja, że zamęcza nią wszystkich. Nigdy nie poznał granic, które uczą stawiać kocie mamy lub inni koci towarzysze. Nie słyszy też ostrzegawczych sygnałów wysyłanych przez koty, z którymi chce urządzać młodzieńcze szaleństwa.
W kontakcie z człowiekiem często podgryza, sądząc, że wyciągnięta do głaskania ręką to zachęta do zabawy. Teraz nie ma kto go nauczyć, że jest inaczej. 😔
To wszystko powoduje, że często bywa samotny, odizolowany. W ten sposób nigdy jego relacje się nie poprawią, a uśmiech rzadko rozświetli śliczny, przesłodki pycholek. 😔
Czy nieziemska uroda pomoże niesłyszącemu, naznaczonemu nosicielstwem wirusa kociej białaczki kotu dotrzeć do czyjegoś serca? Czy smutne wyroki losu na zawsze odbiorą głuszkowi szansę na radosne i szczęśliwe życie? Tak bardzo, tak szalenie chcemy wierzyć, że nie!!!!!!!!!
Prowadzimy adopcje w całej Polsce.
e-mail: [email protected]
Jedno oczko ma delikatnie zmienione, ale widzi. Nie słyszy.
Czeka! Czy właśnie na Ciebie?!