Jak opisać Venoma? Jego historia jest pełna bólu i samotności. Opiekowała się nim 40 letnia kobieta, ktora powiesiła się zaraz po tym, jak zmarł jej 90 letni ojciec.
Bieda, bałagan, rozpacz obrazujące tragedię rodziny. Zostały psy - jako niechciany spadek. Poproszono nas o pomoc. Gdy je odławialiśmy, rodzina zmarłych nas zaatakowała. Doszło do bójki - bo nie chcieliśmy oodać im kur.
Psami nie byli zainteresowani... .
Venom nie znał człowieka. Nie szukał kontaktu z nim. Żył w swoim świecie, "na pół gwizdka". Po prostu próbował przetrwać.
ALE TO JUŻ ZA NIM, BO ODKĄD JEST Z NAMI ZROBIŁ KOSMICZNE POSTĘPY!! Ale jako jedyny wciąż szuka domu. Może dlatego, że jest największy?
Może nie zamienił się w niepoprawnego miziaka, ale polubił głaski i wszystko to, co wynika z obecności dwunożnego.
Kocha jeść - zwłaszcza morą karmę. Pięknie wyjada ją z kongów. Na spacery maszeruje chętnie i bez problemu.
Nawet z wolontariuszami, których dopiero co poznał!
Jest nienachalny, pięknie komunikuje się z psami i na ogół się z nimi dogaduje. Jego ogon merda uroczo, a on - cóż. Ukradł nam serca.
BO NIE PODDAŁ SIĘ, OTWORZYŁ NA NOWE, POZNAŁ, NAUCZYŁ SIĘ!
Czy taki pies jak Venom ma szansę na normalny dom? Taki, jakiego nigdy nie miał? Czy ktoś uzna go za kandydata na przyjaciela?