Mam już dom! :)
W schroniskach tkwi mnóstwo psów starych, chorych, zdziczałych. Smutna, ale prawdziwa, może nawet ciut zrozumiała, rzeczywistość. W końcu większość ludzi chciałoby psiaka młodego, zdrowego, wesołego, z którym wspólnie przeżyją jeszcze wiele lat.
Co w takim razie z KUBUSIEM? Czemu wciąż tkwi w psim więzieniu? Jaka klątwa nad nim zawisła?
Kubuś miał dom. Dobry i kochający dom. Był zawsze zaopiekowany – nakarmiony i leczony. Los bywa jednak przewrotny. Opiekun Kubusia zmarł, a psiak pozostał sam na posesji. Egzystował tak przez blisko pół roku, będąc jedynie dokarmianym przez rodzinę zmarłego opiekuna. Aż przyszedł czas, że rodzina wyjechała, a Kubuś trafił do nas...
Schronisko działa na niego mocno stresująco. Kubuś obawia się panującego tu hałasu, zamieszania, zgiełku. Nie ma nic stałego, co pomogłoby mu przełamać złe demony związane z utratą ukochanego opiekuna i własnego domu.
To świetny, niewielki, drobniutki psiak. Zdecydowanie lubi ludzi, w ich obecności czuje się bezpiecznie, choć potrzebuje chwili na zapoznanie i przełamanie się do nowych osób.
Na ten moment nie miał kontaktu z innymi psiakami, być może dogada się z energiczną suczką.
Jak każdy psiak, Kubuś chętnie się bawi, biega, szaleje z piłką. Poprawnie radzi sobie na smyczy.
Sądzimy, że doskonale odnajdzie się zarówno w mieszkaniu jak i w domu z ogrodem.
Kochani, szukamy domu dla tego pięknisia, pomożecie? 😉
Kubuś jest zaszczepiony, zaczipowany i wykastrowany - gotowy do adopcji.