Mam już dom! :)
Krysia to przykład pieska, którego raczej nigdy nikt nie chciał i którego być nie powinno.
Ktoś kiedyś nie wysterylizował matki Krysi, więc urodziła szczeniaki (ciekawe, ile było tych miotów?). Tak pewnie pojawiła się na świecie Krysia i jakieś 8 lat pewnie po prostu była. Była jednym z wielu wiejskich psów, które gdzieś się tam plączą i które czasem można pogłaskać, a czasem sprzedać kopniaka.
Niczyja. Niekochana. Niepotrzebna.
Pewnie sama rodziła szczeniaki, bo czemu miała ich nie rodzić. Nikt jej nie wykastrował (ciekawe, ile dzieci Krysi walczy o życie gdzieś po wsiach? Ciekawe, ile z nich nie dożyło roku? Ile zmarło w męczarniach?)
I ten brak kastracji dał o sobie znać, kiedy Krysia zachorowała na ropomacicze. I to w sumie dla niej szczęście w nieszczęściu, bo wtedy trafiła do naszej fundacji
Jej życie było uratowane. Została wykastrowana i trafiła do czułego domu tymczasowego.
Zaczyna się ośmielać, już wie, że człowiek wyciąga rękę nie po to, żeby uderzyć, ale żeby pogłaskać, że daje miseczki pełne smakołyków... Tylko wciąż smycz i obroża ją przerastają, ale mamy nadzieję, że wkrótce i z tym sobie poradzi.
Krysi nie powinno być, ale skoro jest, to spróbujemy jej dać to, czego potrzebuje każdy pies - WŁASNY DOM.
A jakiego domu szuka? Cudownego, najlepszego na świecie, cierpliwego i bezpiecznego domu, który da jej tyle czasu, ile potrzeba.
• Koniecznie w cichej okolicy,
• koniecznie z dobrze zabezpieczonym ogrodem
• i chętnie z innym miłym psem.
Krysia przebywa w hoteliku koło Mińska Mazowieckiego.