Krótka piłka, bo cóż można więcej napisać. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia i wszystko będzie wiadome. Niewidomy Kosmyk i jego wierny przyjaciel, a jednocześnie jego oczy brat Kajtuś urodzeni 6 lat temu pod balkonem z kotki bezdomnej, wolonożyjącej. Ojciec nieznany. Może również bezdomny. A może ojcem braci jest niekastrowany (bo jak można okaleczać?!) domowy kot, wypuszczany przez właścicieli na samotne spacery, żeby się wyszalał.
Kosmyk oraz jego brat trafili na opiekunkę - samozwańczą karmicielkę, która nie zawiadomiła fundacji, jak tylko zauważyła u kociaków objawy kociego kataru. Ponieważ jak sama powiedziała, chciała się poopiekować/pobawić kocimi kuleczkami, bo są takie fajne. Zawiadomiła fundację po czasie informując, że Kosmyka trzeba uśpić bo ma koci katar. Wiemy, że kobieta wiedziała co to jest koci katar i czym może się skończyć.
Kosmyk był leczony przez fundację ponad 2 miesiące. Codziennie miał podawane krople do oczu, preparat podnoszący odporność, antybiotyk w tabletkach, krople nawilżające gałki oczne. Jeszcze mieliśmy nadzieję, że może uda się zwalczyć herpeswirusa. Były wzloty i upadki. Wielokrotne wizyty u okulisty. Niestety, gałki oczne powiększały się. Porobiły się zrosty, które zatrzymywały płyn w oczach i powodowały obumieranie połączeń nerwowych. Olbrzymie wodoocze. Jaskra. Notoryczny ból głowy, ból oczu, krwisty wysięk z oczu. Przegraliśmy. Kosmykowi trzeba amputować gałki oczne. Nigdy nie zobaczy już swojego brata. Nigdy nie zobaczy zabawek, człowieka, który, mamy nadzieję, go kiedyś adoptuje.
Ale na szczęście cudowny czarnuszek Kajtuś nie był ,,tylko" bratem dla Kosmyka, ale też stał się jego oczami.
Te dwa wyjątkowe koty szukają wspólnego, kochającego domu.
Tel. 509 117 723, 501 258 303.