Niewidoma Petarda ma dosyć huku bomb
Przybyła do nas z Ukrainy. Prosto spod ostrzału trafila do fundacji Ja pacze sercem. Już nieco odpoczęła, już młodość w niej odżyła. Dostała wybuchowe imię, bo w istocie to mały zgrabny żywiołek buzujący energią. Zapomina o wojnie, teraz jest beztroską sportsmenką, uprawia biegi z przeszkodami i wyczynowe gonitwy za dzyndzelkiem.
Na końcu wędki umieszczamy dzwonek lub grzechotkę, bo oczu Petarda nie ma, widzi uszami i łapkami. Uszy od ciągłego ustawiania radarów wydłużyły się i wyczuliły jak u nietoperza, dzięki czemu kotka wygląda absolutnie słodko. Jest towarzyska, ciekawska i rozmowna. Odpoczywa w miękkim przytuleniu, obdarzając opiekuna czułymi pocałunkami, a łapką prosi o pieszczoty. Bardzo potrzebuje przedstawicieli homo sapiens, wszak plusz koło uszu sam się nie wymizia, a i mięsko nie kiełkuje w miseczkach samoistnie.
Mięsko jest ważne - jak się chce szaleć, trzeba dorzucać do pieca, dlatego Petarda pamięta o regularnym odżywianiu. Bardzo dobrze pamięta, o to nie musicie się martwić.
Nie wiemy jak straciła oczy, zapewne podczas kociego kataru przebytego w dzieciństwie. Ma jeden problem behawioralny. Jak by to ująć… Niezupełnie trafia kupą do kuwety. Jeszcze nie wiemy, o co chodzi, ale nie ustajemy w poszukiwaniu przyczyny. W ogóle niewiele wiemy o jej przeszłości, grunt, że teraz kocha ludzi, jest radosna i naprawdę potrafi się odpalić!
Petarda urodziła się w sierpniu 2024r. Jest zdrowa, zaszczepiona, odrobaczona i zachipowana, testy FIV/FeLV ma ujemne.
*Nasza miłość do ślepaczków nie zna granic, dlatego prowadzimy adopcje w Polsce i za granicą.