Mam już dom! :)
Historia niestety znana i powtarzana :/
Dwa szczeniaki, odebrane przedwcześnie od matki, jakaś szuja ostatnia wywaliła do lasu kiedy miały jakieś 6 tygodni...
Znalazła je pewna dziewczyna, Pani Wioletta, Człowiek nie człowieczek. Osoba empatyczna, pomagająca, nieobojętna.
Zajęła się maluchami , próbowała znaleźć im nowe domy, niestety zgłaszali się sami nieodpowiedzialni ludzie, a w domu sytuacja robiła się coraz bardziej nieciekawa. Pies rezydent chciał uparcie szczeniaki zjeść, agresja narastała, poprosiła zatem Pani Wioletta o pomoc.
Tym sposobem dwa cudne Ciasteczka trafiły do nas.
Wafelek to wrażliwy, delikatny chłopczyk. Chyba spotkało go coś złego w króciutkim życiu, bo krzyczy w niebogłosy, gdy potrąci go inny pies, gdy chce się go złapać albo wykona przy nim nagły ruch...
Uwielbia leżeć na kolankach i poddawać się głaskaniu. Wzruszająco nieśmiały, taki co to chciałoby się zaopiekować nim i ochronić przed całym światem.
Donut - dostał imię od Pani Wioletty, żeby pasowało do Wafelka.
Nie jest okrąglutki i nie ma dziurki, ale jest słodki co najmniej tak jak ten amerykański pączek. Ma piękną pręgę na grzbiecie - to takie przedłużenie czarnej maski pyszczka, kończące się na czubku ogona.
Ulubioną zabawą Donuta jest gryzienie moich włosów, gdy wszyscy leżymy już w łóżku szykując się do spania.
Odważniejszy od braciszka wspiera go jak może, razem poznają nowe tereny w domu tymczasowym i nowych, starszych kolegów.
Obaj są zdrowi, odrobaczeni, przeszli już pierwsze szczepienia.
Urodzeni najprawdopodobniej w połowie czerwca.
Wielkość docelowa domniemana, z racji tego, że nie znamy przecież rodziców, ale patrząc na ich obecne gabaryty to raczej będą niewielkimi, niskopodwoziowymi kulfonkami.
Szukamy dla nich domu - najchętniej wspólnego. Jeśli się nie znajdzie, to z bólem serca ich rozdzielimy...
Obecnie znajdują się w gminie Przyłęk (powiat zwoleński)
Nie wydajemy psów do: kojców, garaży, bud (tak, nawet tych wypasionych), komórek i innych tego typu ustrojstw.
Adopcja odbywa się na warunkach fundacyjnych, czyli wypełnienie ankiety, spotkanie z wyznaczonym wizytatorem u siebie w domu, podpisanie umowy.
NIE zaglądamy do garów i kątów, NIE robimy testów białej rękawiczki, NIE sprawdzamy stanu konta ani wysokości wynagrodzenia za pracę.
Chcemy tylko mieć pewność, że Państwo będziecie dobrze się czuć z adoptowanym psem i odwrotnie.
Historia niestety znana i powtarzana :/ Dwa szczeniaki, odebrane przedwcześnie od matki jakaś szuja ostatnia wywaliła do lasu kiedy miały jakieś 6 tygodni... Znalazła je pewna dziewczyna, Pani Wioletta, Człowiek nie człowieczek. Osoba empatyczna, pomagająca, nieobojętna. Zajęła się maluchami , próbowała znaleźć im nowe domy, niestety zgłaszali się sami nieodpowiedzialni ludzie, a w domu sytuacja robiła się coraz bardziej nieciekawa. Pies rezydent chciał uparcie szczeniaki zjeść, agresja narastała, poprosiła zatem Pani Wioletta o pomoc. Tym sposobem dwa cudne Ciasteczka trafiły do nas. Wafelek to wrażliwy, delikatny chłopczyk. Chyba spotkało go coś złego w króciutkim życiu, bo krzyczy w niebogłosy, gdy potrąci go inny pies, gdy chce się go złapać albo wykona przy nim nagły ruch... Uwielbia leżeć na kolankach i poddawać się głaskaniu. Wzruszająco nieśmiały, taki co to chciałoby się zaopiekować nim i ochronić przed całym światem. Donut - dostał imię od Pani Wioletty, żeby pasowało do Wafelka. Nie jest okrąglutki i nie ma dziurki, ale jest słodki co najmniej tak jak ten amerykański pączek. Ma piękną pręgę na grzbiecie - to takie przedłużenie czarnej maski pyszczka, kończące się na czubku ogona. Ulubioną zabawą Donuta jest gryzienie moich włosów, gdy wszyscy leżymy już w łóżku szykując się do spania. Odważniejszy od braciszka wspiera go jak może, razem poznają nowe tereny w domu tymczasowym i nowych, starszych kolegów. Obaj są zdrowi, odrobaczeni, przeszli już pierwsze szczepienia. Urodzeni najprawdopodobniej w połowie czerwca. Wielkość docelowa domniemana, z racji tego, że nie znamy przecież rodziców, ale patrząc na ich obecne gabaryty to raczej będą niewielkimi, niskopodwoziowymi kulfonkami. Szukamy dla nich domu - najchętniej wspólnego. Jeśli się nie znajdzie, to z bólem serca ich rozdzielimy... Obecnie znajdują się w gminie Przyłęk (powiat zwoleński) Nie wydajemy psów do: kojców, garaży, bud (tak, nawet tych wypasionych), komórek i innych tego typu ustrojstw. Adopcja odbywa się na warunkach fundacyjnych, czyli wypełnienie ankiety, spotkanie z wyznaczonym wizytatorem u siebie w domu, podpisanie umowy. NIE zaglądamy do garów i kątów, NIE robimy testów białej rękawiczki, NIE sprawdzamy stanu konta ani wysokości wynagrodzenia za pracę. Chcemy tylko mieć pewność, że Państwo będziecie dobrze się czuć z adoptowanym psem i odwrotnie.